O nas

2024
Pełna produkcja wina
Winnica skupia się w pełni na produkcji wina. Dzięki sprzyjającym warunkom pogodowym i nowym inwestycjom w sprzęt, powstaje bogata oferta win o wyjątkowej jakości.
2024
2023
Pierwsze wino!
Po latach przygotowań w Głuchowie Dolnym rusza produkcja wina. Mimo wyzwań, takich jak inwazja muszki plamoskrzydłej, powstają pierwsze butelki: 1300 Rieslinga i 1500 butelek kupażu Gewurztraminer z Pinot Gris.
2023
2022
Sprzedaż winogron i rozwój infrastruktury
Pierwsze zbiory owoców zostają sprzedane okolicznym winiarzom. W międzyczasie winnica zyskuje dodatkową działkę ze starą stodołą, która w przyszłości stanie się winiarnią.
2022
2021
Pierwsze owoce
Winorośle przynoszą pierwsze owoce, które służą do produkcji wina w warunkach domowych. To początek drogi do pierwszych komercyjnych win.
2021
2020
Posadzenie winnicy
W trudnym czasie pandemii winnica zostaje zasadzona. 6632 sadzonki szlachetnych odmian winorośli (Riesling, Gewurztraminer, Pinot Gris i Pinot Noir) znajdują swoje miejsce na południowo-zachodnim zboczu.
2020
2019
Powrót do Polski i przygotowanie pod uprawę
Po trzyletnim pobycie w niemieckiej Dolinie Mozeli, Ewa i Daniel wracają do kraju. Ziemia zostaje przygotowana pod uprawę – nawożenie i głęboka orka rozpoczynają nowy rozdział.
2019
2016
Znalezienie idealnej ziemi
Po długich poszukiwaniach Daniel i Ewa Maliccy znajdują działkę w Głuchowie Dolnym, która stanie się domem dla ich winnicy. Zakup działki staje się początkiem ich winiarskiej przygody.
2016
2016
To początek pięknej historii Winnicy Malicki – wypełnionej pasją, ciężką pracą i miłością do wina.
2016

Winnica Malicki została założona w 2020 roku i zajmuje niespełna 1,5 ha. Jest owocem wieloletnich marzeń oraz zdobywanej wiedzy. Położona wśród malowniczych pól małej wsi Głuchów Dolny pod Trzebnicą, winnica znajduje się w paśmie Wzgórz Trzebnickich, które cieszą się sprzyjającym uprawie winorośli mikroklimatem oraz długą tradycją winiarską.Na winnicy posadzono jedynie szlachetne odmiany winorośli: czerwoną – Pinot Noir oraz białe –  Riesling, Pinot Gris i Gewurztraminer. Naszym celem jest uzyskanie win najwyższej jakości, które od sadzonki po butelkę są efektem pracy naszych własnych rąk  i “pomocnych dłoni” rodziny i przyjaciół.

NASZA HISTORIA

W sferze marzeń

    Tak jak wiele innych wspaniałych rzeczy, również winnica zaczęła się od marzeń. Daniel Malicki, będąc jeszcze w błogim stanie kawalerskim, zaczął kolekcjonować wina. Narodziła się fascynacja tym trunkiem. Pojawiły się pytania: jak to możliwe, że te same odmiany winorośli dają tak różne wina? Dlaczego klimat może tak bardzo zmienić smaki zamknięte w butelce? Jak wygląda proces tworzenia wina? Domowa biblioteczka zaczęła się wypełniać fachową wiedzą na temat produkcji wina i uprawy winorośli. A nad łóżkiem królowała specjalna półka na wyjątkowe butelki z całego świata. Znajomi przestali dopytywać co kupić Danielowi na urodziny. Odpowiedź była oczywista – wino, którego jeszcze nie ma w kolekcji. Rozpoczęły się poszukiwania ludzi równie winiarsko zakręconych na własnym, polskim podwórku.

    Daniel odkrył winiarskie podkarpackie miasto Jasło oferujące kursy winiarskie. I tak co dwa tygodnie przepadał na całe weekendy zatapiając się w świat winiarzy. Szkolenie trwało rok i było potężnym zastrzykiem wiedzy teoretycznej, ale i praktycznej, o jaką w Polsce wcale nie tak łatwo. W końcu nie mamy takiej tradycji winiarskiej jak choćby Francja czy Włochy. Winnice w Polsce jeszcze nie tak dawno temu wydawały się szalonym pomysłem, a klimat polski uważano za niesprzyjający uprawie winorośli. Polscy winiarze to trochę prekursorzy, nowicjusze, zdobywający wiedzę nieraz metodą prób i błędów, wędrujący w gąszczu nieprzychylnych przepisów  prawnych i próbujący zachęcić polskiego klienta do rodzimego wina. Dlatego i Daniel spotykał się z wątpliwościami, podcinającymi skrzydła komentarzami i różnymi obawami własnymi, rodziny i znajomych.

Poszukiwania ziemi

Tworząc już małżeństwo, Ewa i Daniel Maliccy zaczęli snuć coraz bardziej konkretne plany.

Ewa i Daniel nie pochodzą z rodzin rolniczych, oboje urodzili się i wychowali w miejskim krajobrazie Śląska. Jak znaleźć odpowiednią ziemię? Jak ją prawidłowo uprawiać? Jak obsługuje się sprzęt rolniczy? Pytań było mnóstwo. Daniel zabrał się do sprawy systematycznie. Najpierw wybór ziemi. Z rozmysłem zdecydował się na Dolny Śląsk, obszar między Wrocławiem a Zieloną Górą, gdzie panuje sprzyjający winorośli klimat. Jest tu najwięcej ciepłych dni w roku w Polsce. I zaczęły się podróże z Katowic na Dolny Śląsk, zupełnie nieznany teren. Szukanie ogłoszeń w lokalnych gazetach. Rozmowy z nieznajomymi rolnikami “przez płot”: – Czy ktoś nie chce sprzedać ziemi? Wysiłki trwały kilka miesięcy, aż w końcu pojawiła się obiecująca działka. Wieś Głuchów Dolny, mała miejscowość pod Trzebnicą, 30 km na północ od Wrocławia. Pani Ewa chce sprzedać rodzinną działkę położoną na, dokładnie tak jak trzeba, południowo – zachodnim zboczu. W kwietniu 2016 roku dochodzi do podpisania umowy. Niecałe dwa hektary ziemi rolnej należy do Ewy i Daniela Malickich, którzy nie są rolnikami.

Niedługo później, Ewa i Daniel zdecydowali się na pracę za granicą. Los sprawił, że trafili nie gdzie indziej, a do słynnej w świecie winiarskim dolinie Mozeli, położonej w zachodniej części Niemiec. Mieszkając trzy lata w przepięknym otoczeniu nadrzecznych miejscowości, stromych winnic i urokliwych knajpek, przekonali się jak pyszne wina można otrzymać ze szczepu Riesling. Była też okazja do podpatrzenia stylu życia niemieckich winiarzy, prac na winnicy i  winiarni, dużo niedzielnych wędrówek po winnicach i ciasnych wiekowych piwniczkach. Decyzja nieodwołalnie została podjęta – powrót do kraju i posadzenie winnicy.

Posadzenie winnicy - 2020 r.

Gdy pod koniec roku 2019 Ewa i Daniel złożyli wypowiedzenia w swoich miejscach pracy za granicą , rozwiązali umowę wynajmu mieszkania, zamówili sadzonki i zaczęli szukać mieszkania we Wrocławiu, świat sparaliżowała informacja o nowym wirusie z Chin. Przeprowadzka była zaplanowana na marzec 2020 roku, ziemia w poprzednich dwóch latach nawożona i głęboko orana pod uprawę, która miała ruszyć w kwietniu 2020 roku. Firma przeprowadzkowa do ostatniej chwili nie wiedziała  czy da radę przeprowadzić dobytek Malickich z Niemiec do kraju. Dużo mebli na szybko zostało sprzedanych. Firma przeprowadzkowa przyjechała, ale “jednoosobowo”. Pomocnicy, którzy nie są zawodowymi kierowcami, przekraczając granicę musieliby odbyć dwutygodniową kwarantannę, na co nie było chętnych. Ewa i Daniel pomagali nosić bagaże i 900 kilometrów trasy spędzili razem z kierowcą w kabinie busa. Na granicy obrazy jak z filmów katastroficznych. Stanie w kolejce, mierzenie temperatury, policja, dokumenty. Początek powrotu do kraju Ewa i Daniel spędzili na przymusowej kwarantannie. Wtedy ratowały ich słoiki z zagotowaniami od nieocenionej mamy Ewy. Był czas na dopięcie ostatnich spraw organizacyjnych związanych z sadzeniem winnicy. W końcu przyszedł ten wyczekiwany moment. Sadzonki przyjechały dzień wcześniej i czekały w wanienkach z wodą. Wczesnym rankiem trzyosobowa ekipa przyjechała z sadzarką i na przygotowanym równiutkim polu z dokładnością rozpoczęła sadzenie. 61 rzędów, sześć tysięcy sześcset trzydzieści dwie sadzonki. Daniel zdecydował się na szlachetne odmiany winorośli, czyli takie, które nie są hybrydami, krzyżówkami odmian, ale pochodzą z klasycznej uprawianej przez lata, Vitis vinifera. Na głuchowskiej winnicy korzenie zaczęły zapuszczać trzy białe odmiany: Riesling, Gewurztraminer i Pinot Gris oraz jedna czerwona – Pinot Noir. Daniel długo zastanawiał się nad wyborem szczepu, rozmawiał z innymi polskimi winiarzami, czytał, analizował. Hybrydy są bardziej mrozoodporne, mniej chorują, są łatwiejsze w uprawie. Ale, w opinii Daniela, nie dają takich win jak odmiany szlachetne. A to przecież końcowy efekt w butelce jest najważniejszy.

Trudne początki

Po posadzeniu winnicy rozpoczął się trudny etap stawiania rusztowania. Trzeba było wbić ogromne ilości metalowych słupków, a następnie rozciągnąć na nich druty, na których miała się w przyszłości opierać rosnąca winorośl. Każdy słupek wbijany był ręcznie kafarem, ciężkim, metalowym przyrządem. Słupki muszą się znaleźć na początku i na końcu każdego rzędu, a także w rzędzie co pięć metrów! Pracy było mnóstwo. Prawdziwym problemem matematycznym była też kwestia równego wbijania słupków. Kiedy już cały potrzebny metal był wbity w ziemię, trzeba było rozciągnąć druty –  sześć drutów na różnej wysokości w każdym rzędzie. Drut nawleczony był na duże koło , wyglądało to jak wielka szpula z drutem zamiast nitką. Koło podpięte było do traktora. Jedna osoba musiała powoli prowadzić traktor, druga rozwijać drut i pilnować, żeby nic się nie poplątało, trzecia przypinać drut do haczyków w słupkach. Bardzo żmudna praca. Wiele razy drut tak się zaplątał, że trzeba było go ucinać i zaczynać od nowa.

Wielki wkład we wszystkie prace mieli członkowie rodziny i znajomi, a przyjaciele – winiarze z okolic nieraz pomagali dobrą radą czy pożyczali niezbędny sprzęt. Bardzo szybko zaczęły rosnąć ogromne chwasty, które trzeba było wyrywać ręcznie, tak aby nie uszkodzić młodych sadzonek. Poza chwastami trzeba było regularnie orać ziemię pomiędzy rzędami kultywatorem (podpiętym do traktora). Do pierwszych czynności pielęgnacyjnych winorośli należało prowadzenie każdej sadzonki na jeden pień – główną latorośl przypinano do palików, tak aby pień, który w przyszłości miał powstać, rósł prosto.

Kiedy winnica przywitała pierwszą zimę, rozpoczęły się prace porządkowe na działce. Zbocze schodzi w dół, do lasku i strumyczka. Trzeba było uporządkować chaszcze i krzewy na tym obszarze działki. W grudniu kolejna inwestycja – kupno malutkiej działki ze starą stodołą w tej samej wsi. To nasze miejsce na sprzęt, a w przyszłości winiarnia, gdzie będzie powstawać wino. Na razie stodoła nie wygląda zbyt pięknie, w planach dużo napraw i przebudów. Koniec każdej zimy to czas na najtrudniejszą pracę na winnicy, tak zwane zimowe cięcie. Każdy krzaczek trzeba ręcznie ciąć sekatorem, tak, aby nadać winorośli planowany kształt. Takie zabiegi pozwalają na uzyskanie kontrolowanego wzrostu winorośli, tak, aby łatwo było ją pielęgnować. Cięcie sprzyja również prawidłowemu owocowaniu winorośli, przeciążenie latorośli owocami skutkuje ich słabszą jakością.

Pierwsze owoce - 2021-2022 r.

Już w drugim roku życia winorośl zaowocowała. Oczywiście nie tak, jak przewidujemy, że będzie owocować, gdy będzie już dojrzała. Z tej niewielkiej ilości owoców fermentuje wino nieprzeznaczone jeszcze na sprzedaż. Wszystko odbywa się na razie w warunkach domowych. Kadź izbiorniki fermentacyjne  z młodym winem buzują w … gabinecie kolegi, który pracuje z domu jako księgowy. Klienci chyba nie narzekają na unoszący się zapach drożdży. Posadzenie winnicy, rusztowanie, ogrodzenie, zakup stodoły pochłonęły sporą część oszczędności. Na razie brak funduszy na niezbędny sprzęt do winiarni, czyli do produkcji wina. Przedsięwzięcie ciągle przynosi więcej strat niż zysków. Ponad hektarowa winnica potrzebuje dodatkowych pracowników, Ewa i Daniel ciągle pracują na etat w swoich zawodach, a na winnicy po godzinach. Pracownicy, choćby sezonowi, generują dodatkowe koszty.

Dlatego w roku 2022 owoce sprzedano okolicznym winiarzom, którzy chętnie kupują  winogrona i dodają je do swoich. W Polsce właściwie nikt nie sprzedaje winogron. Wszyscy, którzy uprawiają winorośl, produkują również wino.

Mamy Wino!

W roku 2023 nareszcie ruszyły przygotowania do produkcji wina. Trzeba było przystosować jedno pomieszczenie w stodole na zbiorniki fermentacyjne. Pogłębiono podłogę, aby wysokie zbiorniki zmieściły się. Remont ten ma również pomóc w utrzymaniu chłodniejszej temperatury w miejscu, gdzie będzie powstawać wino. Zakupiono również prasę i różne inne drobniejsze sprzęty. Niestety latem 2023 trwa walka z przybyłą do Polski kilka lat temu azjatycką muszką plamoskrzydłą. Spędza ona sen z powiek nie tylko winiarzom, ale i takim sadownikom jak np.maliniarze. Jeszcze niedojrzałe do zbiorów owoce zaczynają się psuć, uszkodzone przez muszki. Od momentu posadzenia sadzonek trwa zresztą walka nie tylko z muszkami, ale i z różnym innymi niekorzystnymi czynnikami. Przede wszystkim wpływ na winorośl mają zmienne warunki pogodowe i ich konsekwencje dla winorośli. Przymrozki na wiosnę, deszcze, mroźne zimy, ptaki, choroby winorośli, w winnicy nie ma nudy. I te bolączki będą już zawsze towarzyszyć Ewie i Danielowi, tak jak wszystkim innym polskim winiarzom.

W końcu nadszedł czas na zbiory i produkcję pierwszego wina. Owoce przy ręcznym zbieraniu są selekcjonowane, zgniłe odrzucane. Niestety przez to owoców jest dużo mniej niż się spodziewano. Część znowu idzie na sprzedaż. Resztę po raz pierwszy wyciskano w prasie, która ledwo zaczęła  pracować i…się zacięła. Na szczęście znalazł się fachowiec, który zdołał rozwiązać problem, co wcale nie było takie oczywiste, bo kto w Polsce zna się na zagranicznych prasach do wina…Szczęśliwie wszystko się udaje i wina fermentują w zbiornikach. Z 2131 kg Rieslinga powstaje 1300 butelek, a z 1802 kg Gewurztraminera i 724 kg Pinot Gris powstaje 1500 butelek kupażu – 75% Gewurztraminer z 25% Pinot Gris. To połączenie zaowocuje świetnym winem, bardzo chwalonym przez konsumentów!

Kolejny, 2024 rok, pozwala na dokupienie pojemników fermentacyjnych do winiarni i pierwszą pełną produkcję wina. Nie ma już sprzedaży winogron. Wszystko jest zbierane, wyciskane i fermentuje. Będzie bogatsza oferta win niż z rocznika 2023. Owoce są wspaniałe, nie chorują, nie pleśnieją, pomimo ostrych kwietniowych przymrozków odbijają nowe pędy i owoce pięknie dojrzewają w nareszcie sprzyjających warunkach pogodowych lata i jesieni 2024. Z niecierpliwością czekamy na nowe wina!

Musimy zweryfikować Twój wiek

Masz ukończone 18 lat?